Jest to maseczka do twarzy ze śluzu ślimaka. Nasza skóra ma być po niej oczyszczona oraz nawilżona.
Większość jest po chińsku, ale.na szczęście były obrazki z instrukcją. :)
Maseczke nalozylam po kąpieli. Zmylam makijaż i oczyscilam twarz wodą oraz mydłem. Na mojej twarzy widoczne są różne plamy, zaczerwienienia. Od niedawna walczę z trądzikiem.
Po umyciu twarzy (i cyknięciu foty "przed" :)) przeszłam do sedna. Z opakowania wyjęłam mocno przesiakniety i złożony produkt.
Maska okazała się zbyt duża, przez co było mi niekomfortowo i na brodzie nie mogłam jej wyprostować. Jednak postanowiłam wytrzymać. Maseczka nie smierdziala, wręcz miała ładny zapach. Po kilku chwilach poczułam ciepło. Nie było to nieprzyjemne. Trzymałam 20 minut, tyle wyczytałam z chińskich znaków. :)
Ogólnie mam neutralne odczucia. Faktycznie, moja twarz została nawilzona. Jednak efekt odczuwalam przez chwilę. Żadnych zmian nie zauważyłam. Nie zaszkodzila mi w żaden sposób, ale więcej jej nie kupię (przez ten dyskomfort). Ale nie zaluje zakupu. Sam produkt kosztował około 5 zł i ciesze się, że moglam go wypróbować.
To tyle. Zapraszam już teraz na kolejną recenzje, która niebawem się ukaże, oraz do obserwowania mnie. No i chciałabym Wam życzyć zdrowych, pogodnych i Wesolych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku. :)
Trzymajcie się ciepło! :)
Zdjęcie "po" :)